Nowe strony Lawla w poniedziałki i czwartki

Nowe strony Lawla w poniedziałki

Nie wiem, o której godzinie. Zadajecie zbyt wiele pytań na raz.

poniedziałek, 3 października 2016

Lawl #8

Nieopodal domu, Andrzej poczuł potrzebę by usiąść na ławcę i zastanowić się nad kilkoma sprawami. Do tej pory nie uzyskał odpowiedzi na nurtujące go pytanie: jak należy jeść batonik?
Obracał, przybliżał, oddalał. W końcu postanowił wyjąć go z papierka.
"Być może jest na nim jakaś strzałka" – pomyślał. Wielkie było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że owa strzałka rzeczywiście tam jest. Po chwili euforii nastąpiła kolejna bolączka: "Na co wskazuje ta strzałka? Na początek, czy na koniec?". Po dłuższych przemyśleniach, Andrzej zdecydował że zje środek batonika i wywali obie końcówki. Po spożytym posiłku, położył obok siebie na papierku dwie końcówki batonika i przyglądał im się dokładnie. W końcu czymś się muszą różnić, skoro jedna jest trująca.
- Będziesz to jadł? - Zapytał go człowiek w brudnym ubraniu, strasznie wychudzony.
- Nie... - Odparł bez namysłu Andrzej.
- Dziękuję ci dobry chłopcze – Uradował się chudzielec i błyskawicznie pochłonął resztki. - Jestem ci teraz dozgonnie wdzięczny. Powiedziałbym nawet, że aż po grób.
"Grób?" - zastanawiał się Andrzej – "Czyżby zjadł te końce wiedząc że po nich umrze?"
- Pozwól, że się przedstawię młodzieńcze. Nazywam się Wiesław Bezdomny. A jak ciebie zwą?
- Andrzej... Po prostu.
- Jesteś obcokrajowcem?
- Nie. Po prostu Andrzej. Nie mam nazwiska.
- Uwierz mi, że oddałbym wszystko by być na twoim miejscu. Tylko kurwa nie mam niczego. Jestem chorym człowiekiem w chorym świecie. Moje nazwisko jak jakaś zaraza przeszło z moich rodziców na mnie i skazało mnie na takie życie. Bez nadziei na poprawę. A ty masz kartę czystą!
"Mylisz się. Ja nawet nie istnieję" – pomyślał Andrzej i zacisnął zęby – "Nawet nie wiem kto mnie urodził, nie pamiętam skąd naprawdę pochodzę, a na domiar złego dwóch facetów adoptowało mnie jako zwierzaczka". Kiedy tak wyliczał ile nieszczęść go spotkało, Bezdomny nagle runął z ławki na ziemię i się nie podnosił.
Andrzej przeraził się. Co, jeśli ktoś widział go częstującgo biedaka końcówkami batonika? Nie chciał spędzić reszty życia w więzieniu.
- O Boże! Tam leży człowiek! - Krzyknęła kobieta przechodząca obok przypadkiem.
- Pani się nie boi, to mój dziadek, śpi sobie tylko
- Skoro tak, to w porządku – Stwierdziła kobieta i poszła być zbędną postacią gdzie indziej.
Kiedy tylko zniknęła z widoku, Andrzej czym prędzej uciekł z miejsca "zbrodni" i poszedł do domu. Starał się sprawiać wrażenie, jakoby nic niezwykłego go dzisiaj nie spotkało.
- Cześć taty! - Krzyknął w progu mieszkania.
- Co chcesz kurwa ukryć – Odpowiedzial Zbyszek
- Ja... nic! Przecież zachowuję się tak jak zawsze. Zobacz, nawet nie wytarłem butów tak jak zwykle i zaraz mnie okrzyczysz, że nie wchodzę do chlewu tylko do mieszkania.
- Jakich kurwa butów? - Patrzył zdziwiony Zbyszek na stopy Andrzeja.
Wtedy to chłopak dopiero zorientował się, że stoi w środku domu w skarpetach ubrudzonych błotem. Widząc minę zdenerwowanego Zbyszka, uciekł z domu by oddać się w ręce policji.
- Wracaj tutaj gnoju! Myślisz, że będziemy ci z tatusiem co chwilę kupować nowe buty?!
Kiedy Andrzej przybył na miejsce gdzie spotkał Bezdomnego, okazało się że jego ciało gdzieś zniknęło. Zdziwił się, ponieważ nie słyszał by jechała tam policja lub pogotowie.
Pół kilometra dalej, Bezdomny szedł z radością do noclegowni. Nie dość, że pojadł, to jeszcze kamyki nie wbijają mu się w stopy, bo wreszcie ma własne buty.
- Szkoda mi chłopaka, nie ma nazwiska, a teraz też i butów. Ale tym bardziej w jego sytuacji przyda mu się taka lekcja życia. - Usprawiedliwiał się biedak
Nagle poczuł się źle, zaczął wymiotować i mocno kręciło mu się w głowie. Wreszcie stracił równowagę i niefortunnie upadł na ziemię rozbijając sobie głowę o krawężnik. Obrażenia były tak poważne, że nie udało się go uratować.
Andrzej nie chcąc wracać do domu, siedział na ławce i czytał informacje z papierka po batoniku: "Produkt może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz